PRÓBY BogusłAwa SHAEFFERA w reżyserii MIKOŁAJA GRABOWSKIEGO
PREMIERA 16 listopada 2019
Zdjęcia ze spektaklu:
Fot. Tomasz Ostrowski
Twórcy:
PRÓBY Bogusława Schaeffera to utwór, który jest pretekstem do rozważań na temat scenicznych kreacji, aktu twórczego i znaczenia sztuki w życiu człowieka. Nasz Reżyser pragnie, by treścią teatru był teatr, powtarza, że powinien on opowiadać o możliwościach człowieka, który go stworzył, który żyje w teatrze, dla teatru, z powodu teatru… Ale o tym wszystkim najlepiej opowie sam spektakl, w którym nie zabraknie humoru, ironii, błyskotliwych dialogów i żywiołowych sytuacji. W trakcie próby teatralnej twórcy odsłaniają przed widzami sekret tworzenia przedstawienia, wprowadzając ich w teatralne kulisy. Bo któż nie lubi w nie zaglądać? A tam – pomieszanie z poplątaniem: dylematy aktorek („czy reżyser ma prawo być chamem?”), wątpliwości aktorów („czy ten zawód jest poważny?”) i tonący w dygresjach reżyser („w Nowym Teatrze gra się po staremu, w Starym Teatrze też po staremu, nie wiem, po co porządni ludzie idą na reżyserię…”). I tylko końca pracy nie widać – próba trwa przez cały spektakl. A może to ona jest celem samym w sobie? W trakcie próby medialnej
Przed premierą Mikołaj Grabowski – reżyser spektaklu – powiedział:
„Moja znajomość Bogusława Schaeffera sięga lat sześćdziesiątych. W 1968 roku wystąpiłem w jego utworze TIS MW2 teatr instrumentalny dla MW2 i tam grałem aktora beztekstowego, czyli mima. To było związane z wyjazdem do Francji, a więc po raz pierwszy wyskoczyłem z kraju komunistycznego i zobaczyłem jak wygląda zachód. Tak się zaczęła moja przygoda z zespołem MW2, do którego już przylgnąłem, stałem się jej aktorem a później i reżyserem. Z Schaefferem rzeczywiście spędziliśmy bardzo ściśle lata sześćdziesiąte, siedemdziesiąte. W 1979 roku zdałem sobie sprawę, że „Kwartet na czterech aktorów”, który zawsze grany był na koncertach – w drugiej części koncertu – naszego zespołu awangardy muzycznej MW2 zasługuje na to, aby pojawić się w teatrze. Zaproponowałem dyrektorowi Teatru Jaracza w Łodzi Janowi Maciejowskiemu, że zrobię to na małej scenie. Przeczytał tekst i powiedział: „dobrze, zrób”. Nie wiem czy wiedział naprawdę jakie są owoce tego tekstu, jaki jest tego smak. Nie wiem. Prawdopodobnie tak, bo to był człowiek bardzo inteligentny. Właściwie ten moment otworzył Schaefferowi drogę na scenę. Nagle okazało się, że ten tekst, który jest napisany właściwie ściśle muzycznie dla aktorów – to jest kwartet muzyczny – świetnie sprawdza się w teatrze i otwiera taką nową perspektywę.