loader image
Jakun Skrzywanek

fot. Tomasz Ostrowski

OPOWIEŚCI NIEMORALNE w reżyserii Jakuba Skrzywanka

Premiera 25 września 2021 – Teatr Powszechny w Warszawie

Pzed premierą spektaklu  OPOWIEŚCI NIEMORALNE rozmawiałem z reżyserem Jakubem Skrzywankiem.

Tomasz Ostrowski:  Jesteśmy przed premierą spektaklu „Opowieści niemoralne” inspirowanego twórczością filmową Waleriana Borowczyka. Po „Diabłach” w reżyserii Agnieszki Błońskiej w obecnym repertuarze Teatru Powszechnego jest to kolejny spektakl na temat seksualności. Film Borowczyka z roku 1974 składa się z czterech niezależnych części.

Jakub Skrzywanek: W pierwszej wersji filmu, która była wyświetlana w Wielkiej Brytanii, znalazła się jeszcze jedna część pt. „Bestia”, która później (w 1975 roku) rozwinęła się w film pełnometrażowy. Ale to tylko ciekawostka.

Co Pana inspirowało w twórczości Borowczyka?

Interesowały mnie przede wszystkim dwa zagadnienia. Po pierwsze, sam artysta, który kiedyś miał na mnie duży wpływ. To przypadek, że w wieku czternastu lat zobaczyłem – nielegalnie, powiedzmy to sobie szczerze – „Opowieści niemoralne” na festiwalu filmowym. Dla młodego chłopaka, wychowanego w rodzinie katolickiej, dość konserwatywnej, ale w sposób rozsądny, to co zobaczyłem na ekranie było szokiem. Chodziło o przełamanie tabu, odwagę w obrazowaniu oraz grę symbolem. Mocno zadziałał też sam kontekst – oglądanie filmu erotycznego w miejscu publicznym, w sali kinowej z innymi widzami. Pamiętam to zmieszanie, poczucie wstydu, zakłopotanie. Do dziś to mocno we mnie pracuje, Borowczyk pokazał, jak bardzo sztuka może być transgresyjna, uwalniająca. Dziś oczywiście rozumiem, jak mocno ten film się zestarzał, nie tylko przez formę, ale także sposób opowiadania i nieuświadomiony do końca punkt widzenia. To bardzo męski, wręcz patriarchalny sposób patrzenia na seksualność i kobiecość.

Po drugie, ważną inspiracją było także założenie strukturalne. U nas są trzy opowieści, u Borowczyka – jak Pan słusznie zauważył – były cztery. Szybko zrozumieliśmy, że trudno za pomocą jednej historii opowiedzieć o seksualności i erotyce. Postanowiliśmy stworzyć spektakl wykorzystujący zupełnie nowe opowieści, które mogłyby pełnić podobne jak w filmie funkcje, to znaczy – opisywałyby współczesną seksualność i byłyby transgresyjne, ale w bardziej nowatorskiej oraz bezpiecznej dla widzów i twórców formule.

Niektóre ujęcia filmu Borowczyka są romantyczne, jak np. obrazy nasilającego się przypływu morza jako tła dla nieuchronnie zbliżającej się inicjacji seksualnej młodziutkiej dziewczyny, ale są tam również obrazy przemocy seksualnej. Dziś dzieło Borowczyka klasyfikowane jest jako gatunek kina erotycznego. W roku 1974, gdy film wszedł na ekrany, uchodził za pornograficzny.

To jest oczywiście odwieczny problem, o czym zresztą mówił sam Borowczyk. W jednym z wywiadów powiedział, że filmy Disneya są o wiele bardziej erotyczne od tego, co on tworzy. Poniekąd mogę się z tym zgodzić. Ciągle boimy się zaakceptować, że seksualność jest czymś naprawdę powszechnym, bardzo nam bliskim. Pierwsza etiuda, o której pan wspomniał, zaczyna się od kilkuminutowego, uporczywego zbliżenia na ciało, a dokładnie na pupę aktorki, która jedzie na rowerze. To jeden z przykładów typowo patriarchalnego widzenia filmowego, można by powiedzieć, że jest to w jakiś sposób niesmaczne. Dlatego odrzuciliśmy taką optykę, a pod względem formalnym dyskutujemy z tym dzięki etiudzie o Polańskim. Odwołujemy się również do zarzutów, które stawiano wobec Borowczyka. Trudno nam określić, na ile były prawdziwe, bo niedługo po ich pojawieniu się artysta zmarł. Mimo wszystko jednak warto o tym pamiętać. Sprawa nie jest tak jasna jak w przypadku Polańskiego, w którego zeznaniach łatwo można odnaleźć przyznanie się do winy, czyli współżycia z 13-letnią dziewczynką, podania jej narkotyków i alkoholu. Uniknął kary, uciekł ze Stanów Zjednoczonych, ale tę historię mamy dobrze udokumentowaną, dlatego zdecydowaliśmy się na pewnego rodzaju rekonstrukcję.

Na scenie zobaczymy 3 niezależne części. Proszę je scharakteryzować.

Pierwsza część bardzo mocno opowiada o przestrzeni dojrzewania. To sfera mocno zakotwiczona w naszym zbiorowym wyobrażeniu oraz osobistym doświadczeniu dojrzewania większości twórczyń i twórców w warunkach polskich. Weronika Murek, bardzo luźno inspirując się „Dziejami grzechu”, stworzyła opowieść o tym, jak trudno dziś młodym osobom odkrywać własną seksualność, jak bardzo w warunkach konserwatywnej kultury i dominacji Kościoła utrudniana jest otwarta rozmowa o seksualności, a nawet zdrowy rozwój psychoseksualny.

Druga część jest mocnym głosem, manifestem, który w spektaklu o seksualności według nas powinien się pojawić. Wprost mówimy, że przemoc seksualna, dokładnie gwałt, nie zalicza się do sfery seksualności, ale jest tylko przemocą. Powołujemy się na transkrypt rozprawy sądowej Stan Kalifornia vs. Roman Raymond Polański z 1977 roku i staramy się obalić różne mity, legendy i próby rozmydlania tego, co nawarstwiło się wokół tej sprawy przez niemal pięćdziesiąt lat. Próbujemy zrekonstruować przed widzem to, co się wydarzyło i otwarcie, publicznie zapytać, czy mamy na to zgodę. Czy wobec faktów rodzi się w nas niezgoda na publiczne akceptowanie gwałtu, przemocy? Niestety często jest to tolerowane, zwłaszcza jeśli sprawcą jest ksiądz, celebryta lub inna osoba publiczna. Czy wciąż możemy przymykać na to oko? Uważam, że jest to bardzo złe. Musimy o tym mówić.

Z kolei trzecia część czerpie inspiracje z mojej wcześniejszej pracy dokumentalnej z młodzieżą, a konkretniej z jedną grupą fandomową. Odkryłem jak bardzo ta przestrzeń wypełniona jest fetyszami i seksualizacją. W sferze internetowego fandomu nietrudno o przebodźcowanie. Reprodukowanie szkodliwych wzorców następuje w bardzo młodym wieku. U reprezentantów tych grup szczególnie zaskoczył mnie ewidentny strach przed wchodzeniem w bezpośrednie relacje z drugim człowiekiem. Być może dziś coraz częściej ludzie są tak mocno rozczarowani relacjami międzyludzkimi i mierzą się z tak dużym poziomem lęku, że uciekają w inne przestrzenie, szukają pozaludzkich ekwiwalentów. W naszym spektaklu ukazuje to końcowa dystopia, pewna wizja przyszłości, być może nie tak dalekiej.

Jedną z przyczyn tych zjawisk jest bardzo zacofana edukacja młodzieży i zaniechanie prawidłowej edukacji seksualnej. Ludzie zapatrzeni są tylko w siebie. Nie zważają na potrzeby partnerów. W efekcie, jeśli nawet zakładają rodziny, to te w przeważającej części nie przechodzą próby czasu.

Dzisiaj w większości klas szkolnych znajdziemy dzieci z rozbitych małżeństw. W dużych miastach to zjawisko staje się codziennością. My w teatrze też powinniśmy zastanowić się, dlaczego model tradycyjnej rodziny się wyczerpuje. Możemy udawać, że on wciąż jest głównym wzorcem, ale to nie powtrzyma jego upadku. Rodzi się pytanie: jak zbudować te relacje na nowo? Jak zmienić system, również pod względem społecznym i ekonomicznym, żeby poradzić sobie z wyzwaniami XXI wieku? Dzisiaj rodziny najbardziej wiążą kredyty hipotetyczne. To pokazuje totalne zagubienie. Pewien przymus społeczny i kulturowy wygasa, coraz mniej osób czuje zobowiązanie żeby powielać ten schemat, tylko czy potrafimy to otwarcie przyznać i umówić się na inny model?

Dlaczego spektakl nie jest dostępny dla widzów w wieku od 16 lat?

To bardzo ważne pytanie. Nie mogliśmy tego zrobić, bo sceny, które pokazujemy w spektaklu – stąd też udział konsultantek scen intymnych – nie pozwalają na udział osób poniżej osiemnastego roku życia. Z jednej strony, ubolewamy nad tym, z drugiej jednak, mamy świadomość, że ten spektakl opowiada o czymś innym i jest skierowany do innej grupy widzów. Dla mnie ta kwestia jest bardzo istotna, dlatego w tym sezonie w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, w którym jestem kuratorem programowym, zaprosiłem do współpracy Michała Buszewicza, który zrealizuje spektakl „Edukacja seksualna”. I będzie to empatyczna opowieść skierowana do konkretnej grupy widzów, a mianowicie młodzieży licealnej. To jest bardzo potrzebne.

Jak odnajduje się pan jako kurator programowy współpracujący z Anną Augustynowicz?

Wspaniale! Bardzo się cieszę, że mogę współpracować z Anią. Bardzo dużo się od niej uczę. Jest to dla mnie świetna relacja i wielka mądrość Anny Augustynowicz w tym, że – co bardzo doceniam – pozwoliła mi na autonomię programową i artystyczną. Mam poczucie wsparcia wielkiej artystki, wielkiej dyrektorki, która przez lata działa w Szczecinie, mogę przy niej uczyć się zupełnie innej formy pracy z zespołem teatralnym na poziomie programowania. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Rozpoczęliśmy pierwszy sezon mojego autorstwa i zobaczymy, co będzie dalej.

A pana plany reżyserskie?

Po „Opowieściach niemoralnych” mam w planach kameralny projekt, bardziej warsztatowy, realizowany na zaproszenie działu edukacji TR Warszawa. Będzie to „Autokorekta”, z udziałem uczniów warszawskiego XIII Liceum im. płk. Leopolda Lisa-Kuli. Myślę, że niezwykle ważne po kolejnych falach pandemii jest oddanie głosu młodym ludziom, aby mogli opowiedzieć o problemach, które bezpośrednio ich dotyczą. Na koniec sezonu w Teatrze Współczesnym w Szczecinie będę reżyserował spektakl „Spartakus” na podstawie reportażu Janusza Schwertnera „Miłość w czasach zarazy” o sytuacji polskiej psychiatrii dziecięcej. Wpisujemy Spartakusa na oddział psychiatrii dziecięcej. Chcemy bardzo mocno zabrać głos na temat dzisiejszej sytuacji, pokazać, jak bardzo młodzież nie radzi sobie z rzeczywistością i jak system edukacji, ochrony zdrowia oraz opieki nie potrafi jej pomóc.

Niezwykle ważny i aktualny temat, gdy trwa walka o wsparcie i klinikę dla tej młodzieży.

Tak, walczmy o młodzież i nie zapominajmy o niej, traktujmy jej problemy poważnie.

Dziękuję za rozmowę i życzę wytrwałości w podejmowaniu trudnych, ale zarazem bardzo aktualnych społecznie tematów.

Dziękuję bardzo.

 

OPOWIEŚCI NIEMORALNE

OBSADA
Aleksandra Bożek, Arkadiusz Brykalski, Michał Czachor, Grzegorz Falkowski, Andrzej Kłak, Natalia Lange, Maria Robaszkiewicz

TWÓRCY
reżyseria – Jakub Skrzywanek
scenariusz – Weronika Murek, Jakub Skrzywanek
dramaturgia – Weronika Murek
scenografia i reżyseria światła – Agata Skwarczyńska
kostiumy – Joanna Hawrot
choreografia – Agnieszka Kryst
reżyseria wideo – Ioann Maria
muzyka – Konstanty Usenko
konsultantki scen intymnych – Agnieszka Róż i Jewgienia Aleksandrowa
asystentka reżysera – Karolina Kowalczyk
asystentka scenografki – Sara Sulej
inspicjentka – Iza Stolarska
konsultacje prawne – kancelaria DotLaw

w scenariuszu wykorzystano fragment książki „Seks w wielkim lesie. Botaniczny przewodnik dla kochanków na łonie przyrody” autorstwa Łukasza Łuczaja

fot. Tomasz Ostrowski